piątek, 17 sierpnia 2012

Na biało z motylkiem

Aura jakoś nie sprzyja, mąż daleko a wyjazdu ani widu ani słychu... Postanowiłam wykazać się twórczo w domu. Miałam wielką ochotę przestawiać, malować, ciąć i jeszcze wiele innych rzeczy... Niestety, miejsca na przestawianie jak na lekarstwo, wszędzie wszystko wyliczone z kalkulatorem - nie da się przesunąć bo miejsca brak, albo jest "na stałe".
Qrczak się nie poddaje... Chodziłam, chodziłam, aż pomysł sam się pojawił. Jedyne pomieszczenie w domu, w którym cokolwiek można jeszcze "ruszać" to Śliwkowy pokój... Wzięłam się do pracy jak ten "pomysłowy Dobromir".
Przestawiałam, cięłam, skręcałam (z pomocą), kombinowałam... Udało się. Efekt nawet mnie samą zaskoczył...

BYŁO
 JEST
a na drzwiach pojawił się motylek - czeka na współtowarzyszy, jeszcze nie dolecieli...

Pokój jeszcze nie skończony, ale teraz to już kwestia czasu...

3 komentarze:

  1. I fajnie! Moja babcia ciągle z meblami "jeździła".Średnio raz na miesiąc...była jazda...:-)) Ja aż tak nie mam, ale ...hmm...wiem po kim to mam, tę ochotę przestwiania domu:-)).

    OdpowiedzUsuń
  2. Pięknie poprzestawiałaś w Śliwkowym pokoiku.

    OdpowiedzUsuń
  3. SUPER! Kiedyś..za rok może i ja się wezmę za dzieciaków pokój i tez się zdziwisz :D:D P.S.hihi a może tak zamiast potem się się dziwić to po prostu mi pomożesz :D:D? :)

    OdpowiedzUsuń